Wokół chustonoszenia narosło wiele mitów, które najczęściej rodzą się z niewiedzy i przez ową niewiedzę są powielane… i trwają. Wielu rodziców ma wątpliwości, czy takie noszenie dziecka blisko siebie jest bezpieczne i czy służy maluchowi oraz temu, kto słodki ciężar wrzuca na swoje plecy bądź wiąże na swoim brzuchu.
Odpowiadając na te wątpliwości powiem tak: chustonoszenie służy! I to pod wieloma względami.
1) Korzyści dla dziecka.
Nie wiem, czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda świat z perspektywy nowonarodzonego dziecka?
Chusta pozwala oswoić się maluszkowi z nowym światem, w jakim znajduje się po narodzinach. Daje mu możliwość wsłuchiwania się w znajome bicie serca mamy, jej głos – słyszany jednocześnie ze “środka” jej ciała, przytulonym do jej klatki piersiowej uchem i tym drugim, bezpośrednio, co pozwala dziecku połączyć ten głos znany z brzucha z podobnym, bo słyszanym inaczej, po narodzinach. Daje możliwość bycia blisko ciała mamy, które gwarantuje ciepło i nieustanny, przyjemny masaż. Daje możliwość bycia otulonym ciasno tak, jak w brzuchu i kołysanym, co jest niebywale ważne dla rozwoju układu nerwowego maluszka. Daje gwarancję poczucia bezpieczeństwa po odbyciu pierwszej i jedynej tak kosmicznej podróży w Życiu, jaką jest poród.
Chusta wspiera także rozwój układu nerwowego maluszka, minimalizując doświadczany stres i pobudzając czucie głębokie – czyli zmysł odpowiedzialny za odczuwanie w tkankach we wnętrzu ciała i odczuwanie położenia części ciała względem siebie. To jest to coś, co pozwala nam wiedzieć, gdzie jest nasza prawa ręka nawet, gdy zamkniemy oczy 🙂 Nosząc w chuście wspieramy ten zmysł poprzez nieustanny, równomierny masaż, który aplikuje Maluchowi sama chusta i my, pracując swoim ciałem (oddychając chociażby) i przez rytmiczne kołysanie.
Tylko w warunkach zapewnionego poczucia bezpieczeństwa dziecko ma szansę harmonijnie się rozwijać. A tak jak napisałam wyżej, dla nowonarodzonego dziecka synonimem bezpieczeństwa jest bliskość fizyczną opiekuna – jego ciepło, głos, zapach. W prehistorii żaden człowiek nie pozwoliłby sobie na pozostawienie niemowlęcia samego w jaskini – oznaczałoby to rychłą utratę potomstwa. Dlatego niech nie dziwi nas, gdy maleńkie dziecko przeraźliwie krzyczy pozostawione samo w łóżeczku czy wózku – ono jest przerażone swoją samotnością i nadciągającym zagrożeniem, woła o pomoc, zalane hormonami stresu. Są oczywiście dzieci, które lubią łóżeczko i wózek – nie mówię, że nie – ale jeśli Twoje dziecko do nich nie należy, pomyśl o chuście, będzie Ci lżej 😉
Trzeba też głośno i wyraźnie zaznaczyć, że noszenie dziecka w chuście może być elementem profilaktyki stanów depresyjnych mamy po porodzie i wspierającym wychodzenie z depresji poporodowej – dzięki kontaktowi fizycznemu z nowonarodzonym maluszkiem [2].
Nie od dziś wiadomo też, że noszenie dziecka w chuście wspiera karmienie piersią – bliskość fizyczna z Maluszkiem wpływa na wydzielanie prolaktyny i oksytocyny – hormonów związanych z produkcją pokarmu i w związku z tym, ma związek z dłuższym karmieniem naturalnym [3].
Z chustą można pójść na spacer do lasu bez wózka za ileś tysięcy! Ba, można z nią pójść na spacer na nadmorską plażę! Można też pójść z nią w góry, co przepięknie pokazuje moja koleżanka Milena, znana jako Fiddling Weaver 🙂
Nie Ma Jeszcze Komentarzy