Empatia – słowo pojemne i czasem się zastanawiam, czy nie nadużywane. O empatii mówi się i pisze coraz więcej. Empatia w edukacji, w biznesie, w rodzinie i w ogóle w życiu. Empatia na warsztatach, empatia w codziennej gazecie, Internecie i lodówce… (czasem dosłownie, bo i specjaliści od marketingu wykorzystują ją do tego, by sprzedać nam ekomięso „dobre z natury”) Zdarza się, że słyszę, że empatia nie działa. Czasem komunikację nastawioną na zrozumienie nazywa się „nowomową”, a dziecko słysząc zdanie sformułowane książkowo według „zasad” empatycznej komunikacji zżyma się, irytuje i nie chce dalej gadać. Dlaczego? Co sprawia, że empatia jest empatią i czy może nie działać?
Co nazywam empatią?
Najogólniej mówiąc, empatia jest zdolnością, którą mamy ukształtowaną w różnym stopniu i która – ujmując rzecz akademicko – składa się z elementu poznawczego (rozumienia sytuacji drugiej osoby i przyjęcia jej perspektywy) oraz aspektu emocjonalnego (odczuwania, wyobrażenia emocji, jakich może doświadczać). Definicji i rozróżnień jest wiele – są takie, które kładą nacisk na wymiar neurobiologiczny i takie, które skupiają się na aspekcie relacyjnym. Żadna z nich nie wyklucza drugiej (1). Kiedy ja myślę o empatii, traktuję ją jako umiejętność, z której każdy może korzystać i ją rozwijać, korzystając z pewnego „skryptu” myślenia, określonej ścieżki odbierania, selekcjonowania i nadawania informacji, którą Marshall Rosenberg opisał jako Porozumienie bez Przemocy (NVC). Są w nim opisane tzw. 4 kroki, których stosowanie ma nas przybliżać do zbudowania porozumienia z drugim człowiekiem – nie jest to droga, której celem jest wywarcie wpływu, manipulacja czyjegoś zachowania ale droga do tego, by spotkać się na poziomie potrzeb, zrozumieć i porozumieć nawzajem.

Na początku były 4 kroki…
I zwykle od nich się zaczyna. Prawdopodobnie każdy kurs czy warsztat dla początkujących z empatycznej komunikacji zawiera w sobie przejście przez wiedzę o tym, czym jest obserwacja, jak możemy nazywać uczucia i czym różnią się od uczuć rzekomych, jakie mamy potrzeby i czym są strategie oraz prośby. Dziś chcę zwrócić uwagę na inną kwestię, bo to, czego doświadczają ludzie wokół mnie i z czym sama czasem się zderzam to fakt, że
4 kroki nie wystarczą.
Ano, nie wystarczą. 4 kroki są narzędziem, strukturą, która jest dobrym początkiem i szlakiem, na który zdecydowanie warto wejść, jeśli wybierasz porozumienie a nie wywieranie wpływu. Bez czterech kroków trudno pójść dalej, trudno ćwiczyć, trudno sprawdzać, jak empatia działa w życiu, jak zmienia Twoje relacje, jak wpływa na codzienną komunikację. Czasem wystarczy skorzystanie z jednego „kroku” żeby realnie zobaczyć jak wielkie bogactwo w niej się kryje, ale…
Tajemniczy Składnik Eliksiru Empatii
…tym czymś co sprawia, że empatia „działa” jest jak pisze Marshall Rosenberg coś, co może wydarzyć się kompletnie bez słów.
„Porozumienie bez przemocy nie polega na powtarzaniu gotowej formuły, ale dostosowuje się zarówno do rozmaitych sytuacji, jak i do indywidualnych upodobań i kulturowych obyczajów. Dla wygody określam PBP czasem jako „metodę” lub „język”, możliwe jest jednak stosowanie jej bez wypowiadania choćby jednego słowa. Istotą jest bowiem to, byśmy byli świadomi tych czterech elementów i skierowali naszą uwagę, a nie na wypowiadane w danym momencie słowa.” (2)
Empatia zawiera się zatem w jakości naszej uwagi, w intencji z jaką wchodzimy w kontakt z drugim człowiekiem, a nie w formułkach, które wypowiadamy.
Jakość Tajemniczego Składnika kryje się głębiej niż na poziomie słów
Kiedy jestem wystarczająco spokojna i zrelaksowana, łatwo jest mi zachować postawę ciekawości i otwartości wobec drugiego człowieka. Nie mam wtedy trudności z tym, żeby z autentyczną troską zając się bolącym kolanem mojego dziecka albo wysłuchać trudnej opowieści kogoś znajomego, przyjmując go z jego przeżyciami takimi, jakimi są. Jednocześnie, nieobce mi są sytuacje kiedy wiedziałam co powiedzieć, żeby nie było to blokadą komunikacyjną (np. rozumiem, że boli cię to kolano, zaskoczyło cię, że upadłaś? albo to wkurzające, kiedy nie masz wpływu na sytuację co nie?) a jednocześnie w środku, w sercu miałam tylko jeden cel – sprawić, żeby dziecko się uspokoiło albo żeby znajomy przestał już gderać. W żadnej z tych sytuacji nie było nam bliżej do siebie, a w przypadku kontaktu z dzieckiem jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby fakt mijania się moich słów z wewnętrznym nastawieniem został pominięty. Wręcz przeciwnie, zwykle to co dzieje się dalej to eskalacja emocji – ale już nie związanych z bolącym kolanem tylko bullshitem, jaki mój racjonalny mózg próbuje sprzedać dziecku.
To, czy empatia zadziała albo raczej – czy naprawdę będzie empatią – nie zależy od słów jakich użyjesz ale od tego, z jakim nastawieniem, intencją i postawą wejdziesz w kontakt. To, na ile jesteś gotowa przysiąść na tej samej ławeczce, na której siedzi twój rozmówca i pobyć obok niego.

To, z jaką intencją będziesz zależy od tego, czego chcesz, co wybierasz ale także (a może przede wszystkim) od Twoich zasobów i Twojego dobrostanu. Nie jesteśmy w stanie dawać z siebie więcej, niż sami mamy.
Relacja ceni autentyczność i empatię dla siebie
Jeśli chcę żeby w ważnej dla mnie relacji naprawdę istniała przestrzeń dla porozumienia, decyduję się na to, by być prawdziwą. Autentyczność nie idzie w parze ze stosowaniem wyuczonych formułek, choć formułka może pozwolić wybrzmieć temu, na co inaczej brakowałoby słów. Relacja ceni też empatię dla siebie – to znaczy, że jeśli coś mówię to szukam w sobie, dlaczego i po co to robię. Nic dziwnego, że czasem empatia nie działa gdy de facto wcale nie jest empatią, bo celem tego, co robię nie jest towarzyszenie drugiej osobie, a zmiana jej zachowania i wywarcie na nią określonego wpływu. Empatia nie służy manipulacji – i całe szczęście.
Biblio:
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Empatia
2. Rosenberg B. Marshall (2017). Porozumienie bez Przemocy. O języku życia. Warszawa, Wydawnictwo Czarna Owca.
Zdjęcia:
żyrafa: Photo Lily on Unsplash
ławeczka: Benjamin Manley on Unsplash
Nie Ma Jeszcze Komentarzy